28 marca 2014

Pieczone kotlety sojowe i burger na drugie śniadanie

Nie wiem jak wy, ale ja często rano cierpię na straszny brak weny twórczej, pomysłów kulinarnych więc przygotowywanie śniadań jest dla mnie udręką. Szczególnie śniadań "do zabrania", bo jeśli jestem w domu to od razu gotuję sobie owsiankę/jaglankę/kaszkę czy inny taki wytwór, jednak jedzenie tego w drodze bywa dość kłopotliwe. Moi znajomi często po drodze na uczelnie wchodzą do barów, i kupują sobie różnego rodzaju burgery. Pomyślałam więc, że przecież nie ma żadnych przeszkód, żebym ja również jadła burgery już na śniadanie ;) A jako, że w zamrażalniku mam zawsze "awaryjną" pastę z soi na kotlety to zadanie było bardzo proste.


Burgery i pieczone kotlety sojowe
Powinniśmy zacząć od tego jak zrobić kotlety sojowe. Ja uważam, że lepiej robić jej więcej, a już przemieloną zamrażać, dzięki temu będziecie mieli awaryjny zapas i mniej roboty w przyszłości ;)

Składniki
  • 0,5 kg soi
  • pół bułki
  • 1 mała cebula
  • 2 duże ząbki czosnku
Przygotowanie:
Soję namaczamy przez całą noc, następnego dnia odlewamy wodę w której się namaczała, nalewamy nowej i gotujemy aż do miękkości (ok. 2 godzin, lub nawet więcej). Ugotowaną soję odcedzamy i przesypujemy do miski żeby wystygła. Cebulę i czosnek obieramy, bardzo drobno kroimy i szklimy na patelni na oleju, a następnie mieszamy z soją. Pół bułki namaczamy przez ok. 30 min, następnie odduszamy z niej wodę i porozrywaną na drobne kawałki dodajemy do soi. Tak przygotowaną mieszankę przekręcamy przez maszynkę do mięsa i gotowe. Z tej masy możemy oddzielić sobie porcję do zamrożenia lub z całości uformować kotlety. Uformowane kotlety układamy na blasze wyłożonej papierem do pieczenia i wkładamy do piekarnika rozgrzanego do 170°C i pieczemy rzez ok. 25-30 minut - aż kotleciki będą rumiane.

To jak już mamy gotowe kotleciki możemy zabrać się za robienie burgerów. Ja do moich użyłam :
  • 2 małe kotlety sojowe
  • 2 pomidorki koktajlowe
  • 4 paski czerwonej papryki
  • garść mieszanki sałat

Możecie dodać też różne sosy (polecam ten -> http://elf-w-kuchni.blogspot.com/2014/02/sos-curry.html), czerwoną cebulę, ogórka kiszonego, no dosłownie czego tylko dusza zapragnie ;)

Teraz gdy już wybraliście składniki czas na złożenie kanapki :

I koniec końców po złożeniu otrzymujemy coś pysznego :) 

Patrząc na to zdjęcie można pomyśleć, że zjedzenie tego jest fizycznie niemożliwe, ale spokojnie, został nam jeszcze do wykonania ostatni krok. Będziemy potrzebowali papieru śniadaniowego i taśmy klejącej. Odcinamy kawałek papieru śniadaniowego, kładziemy na nim burgera, dość mocno zduszamy i zawijamy, na koniec sklejamy papier taśmą klejącą i gotowe.


Tak uszykowaną kanapkę spokojnie możecie wrzucić do torby i zjeść na uczelni, w szkole czy pracy. Do tego gwarantuję, że większość kupnych burgerów będzie wyglądała bardzo biednie ;)

7 komentarzy :

  1. ale to smacznie wygląda. ślinka cieknie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Patrząc na miny ludzie dookoła mnie, którzy akurat też jedli burgery tylko, że z pewnego fastfood'u, prawdopodobnie mieli podobne odczucia ;D

      Usuń
  2. pięknie wyglądaja... ale potrzebuje pomocy, namoczylam soję i planuję jutro zrobić z niej kotlety - jak myślisz czy jak je usmażę/upiekę to mogę wtedy zamrozić? nigdy nie próbowałam a nie chce aby pół gara soi poszło się... na spacer znaczy się :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mrożenia upieczonych/usmażonych nie polecam. Ja zawsze gotuję dużo więcej soji, mielę przez maszynkę i tę masę zamykam w pojemnikach i mrożę. I tak najbezpieczniej zrobić ;) Wtedy jak będziesz chciała ponownie użyć to tylko rozmrażasz porcję masy, formujesz kotleciki i smażysz (i w smaku są nic nie gorsze od tych robionych "na świeżo" :) )

      Usuń
  3. ok dzieki, czyli rozumiem, że po zamrożeniu będzie kicha. zainspirowałam się wspomnieniami studenckich lat, gdzie koledzy mrozili kotlety z kurczaka, więc pomyślałam, że może i z soi by dało radę. a powiedz mi jeszcze, mam nową lodówkę i zamrażarkę, która naprawdę ostro mrozi - ile taka masa będzie się rozmrażała? jak się rozmrozi i poleży w ciepłym mieszkaniu (do czasu powrotu z pracy wiadomo jak jest) to nic się jej nie stanie? ale się rozpisałam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wydaje mi się, że nic. Ja też czasem moją tak traktowałam :)

      A plusem tego, że zamrażasz masę a nie kotlety jest fakt, że za każdym razem możesz je inaczej doprawić ;) (no chyba, że zamrozisz już przyprawioną masę żeby jeszcze zaoszczędzić na czasie, tak też już robiłam ;))

      Usuń