Ostatni dzień obżarstwa przed postem już jutro! Tłusty czwartek dzień pełen faworków, pączków i innych dobroci. Jeśli tak jak ja chcecie zajadać się wegańskimi pączkami, a jeszcze nawet nie zabraliście się za ich robienie, to świetnie trafiliście, bo moja wersja jest szybka i bardzo łatwa ;). Ponadto na tegoroczny tłusty czwartek wybrałam pączki pieczone, nie ze względu na ich mniejszą kaloryczność, ja zwyczajnie nie mam frytkownicy, a rozgrzewanie tłuszczu w garnku i wyławianie z niego pączków przy moim talencie do nieszczęśliwych wypadków, który ostatnio mnie nie opuszcza uznałam za sport zbyt ekstremalny ;). Jest to świetna wersja także dla tych, którzy dbają o linię ale nie chcą odmawiać sobie tradycji tłustego czwartku ;).
Pełnoziarniste pieczone pączki żurawinowe
(ok. 25 sztuk)
- Ciasto:
- 250 g. pełnoziarnistej mąki pszennej (+1 łyżka do zasypania drożdży)
- 40 g. oleju kokosowego
- 1/2 szklanki ciepłego mleka sojowego
- 15 g. świeżych drożdży
- 35g. cukru trzcinowego
- Farsz:
- 150 g. tofu naturalnego
- sok z 1 cytryny
- 2 czubate łyżeczki budyniu malinowego
- 3 łyżeczki cukru pudru trzcinowego
- 1 łyżeczka cukru waniliowego
- 10 łyżeczek dżemu żurawinowego
- Polewa:
- 8 kostek gorzkiej czekolady
- 1/3 szklanki mleka sojowego
- Wiórki kokosowe do posypania
Przygotowanie:
Zaczynamy od zrobienia zaczynu. Drożdże wkruszamy do małej miseczki, zasypujemy cukrem trzcinowym, jedną łyżką mąki i zalewamy ciepłym mlekiem (ma mieć temperaturę pokojową). Delikatnie mieszamy i odstawiamy na 15-20 minut - aż drożdże się spienią.
W tym czasie możemy przygotować farsz. Tofu odsączamy i wrzucamy do miski zalewamy sokiem z cytryny, dodajemy budyń, cukier waniliowy oraz cukier puder i blendujemy na jednolitą masę. Gdy już to uzyskamy dokładamy jeszcze dżem żurawinowy i ponownie blendujemy.
Olej kokosowy rozpuszczamy, aby to zrobić wystarczy wcześniej przełożyć go do miseczki i wystawić na nasłonecznionym miejscu, lub postawić na kaloryferze.
Do miski wsypujemy mąkę, dodajemy spienione drożdże, roztopiony olej kokosowy i urabiamy ciasto. Odstawiamy je na ok. godzinę pod przykryciem aby wyrosło (prawie podwaja swoją objętość). Gdy już tak się stanie odrywamy od niego małe kawałki, formujemy z nich kulki a następnie w środku każdej palcem wyciskamy dziurę.
Do każdego ciastka nakładamy porcję farszu (możemy to zrobić przy użyciu rękawa lub małą łyżeczką). Pączki z farszem układamy na blaszce wyłożonej papierem i wstawiamy do piekarnika rozgrzanego do 165°C na ok. 25 minut - wyciągamy gdy ciasto będzie już ładnie przyrumienione.
Następnie w kąpieli parowej rozpuszczamy czekoladę z mlekiem sojowym i nakładamy na wierzch każdego (już lekko przestygniętego) pączka.
Dla ozdoby możemy jeszcze posypać każdego pączka wiórkami kokosowymi i gotowe :).
Mam nadzieję, że pączki w takiej wersji zasmakują wam tak samo jak mi i mojej rodzinie. Wydaje mi się, że u mnie w domu już nigdy nie wrócimy do pączków smażonych w głębokim oleju, bo smak tych odpowiada nam wszystkim o wiele bardziej.
Bardzo apetyczne te Twoje pączuszki :) Ja akurat jutro zjem zwykłego, ale kiedyś z chęcią przetestuję Twoją wersję.
OdpowiedzUsuńwow boskie!:) najbardziej podoba mi się nadzienie. Rozumiem, że użyłaś tofu płynnego a nie twardego?..
OdpowiedzUsuńNo ja zostałam fanką tego nadzienia (dzisiaj zmajstruję chyba jeszcze małe "tofurniczki" z jakimś podobnym ;D
UsuńA użyłam własnie tego twardego i dałam się wykazać blenderowi ;)