Nie mam pojęcia dlaczego, ale przez kilka ostatnich dni chodziła za mną straszna ochota na coś z makiem. Więc gdy będąc w sklepie zobaczyłam na półce gotową masę makową, to już wiedziałam co powstanie w mojej kuchni.
Makowe ślimaczki
- Puszka masy makowej - nie zużyjecie całej, to na pewno, ale zawsze resztę można zostawić w lodówce i wykorzystać przy okazji w przypływie weny kulinarnej ;)
- Ciasto:
- 150 g mąki pszennej
- 2 łyżki oleju
- 15 g drożdży
- 2 łyżki cukru trzcinowego
- 2 łyżki mąki pszennej
- 1/3 szklanki mleka sojowego
Przygotowanie:
Do miseczki wkruszamy drożdże, zasypujemy je cukrem i 2 łyżkami mąki, zalewamy ciepłym mlekiem sojowym, delikatnie mieszamy i odstawiamy w ciepłym miejscu przykrywając czystą ścierką na ok. 20 minut.
Do mąki dodajemy łyżkę oleju, spienione drożdże i urabiamy ciasto. Po urobieniu odstawiamy je w ciepłym miejscu pod przykryciem na ok. 40 minut - powinno w tym czasie wyrosnąć.
Po upływie 40 minut, bierzemy kawałki ciasta i rozwałkowujemy na stolnicy na prostokąt o wymiarach mniej więcej 20x50 cm. Rozkładamy na nim równomiernie masę makową, zostawiając jeden dłuższy brzeg wolny, zwijamy w rulon i tniemy na "ślimaki" grubości 2-3 cm.
Rozkładamy je na blasze wyłożonej papierem, wkładamy do piekarnika rozgrzanego do 180°C na ok. 25-35 minut i pieczemy :)
Jeśli ktoś lubi mak tak jak ja, to na pewno zasmakuje w tych ciastkach. Do tego mogą one leżeć kilka dni, i nic się z nimi nie dzieje (u mnie leżały z 4 dni w zamykanej metalowej puszce i nadal były pyszne ;) )
Super połączenie, ślimaczki wyglądają kusząco.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie.